piątek, 12 czerwca 2015

kryzys...

Strasznie frustrujące jest jak głowa może a ciało odmawia posłuszeństwa...
...właściwie od marca i debiutu w półmaratonie co chwilę coś mi szwankuje... Najpierw już podczas przygotowań do 10 PZU Półmaratonu Warszawskiego zaczęło dokuczać mi ścięgno pod kolanem - okazało się, że z powodu niestabilnej miednicy przeciążam sobie lewą nogę. Fizjoterapeuta zalecił ćwiczenia i grzecznie zaczęła je wykorzystać. Ból pod kolanem minął, a raczej tym razem przeszedł na prawą nogę :( tym razem podczas biegu muszę tak skutecznie odciążać lewą nogę, że prawa nie daje rady i normalnie ją odcina. Dwa dni boli tak w pachwinie, że ciężko jest chodzić nie mówiąc już o czymś więcej.
Nie pozostało mi więc nic innego jak umówić się do ortopedy... mam nadzieję, że to tylko chwilowe przeciążenie!
Te wieczne borykanie się z jakimiś przeciążeniami zupełnie pozbawia mnie energii, a z drugiej strony nosi mnie i marzy mi się długie bieganie.
Liczę na to, że skoro wiosna u mnie taka bez życia to lato okaże się energetyczne! :) Słońca mi się chce! Wygrzać się i na łapać witaminy D!
A tym czasem zaprzyjaźniam się jeszcze bardziej z matą i piłką do ćwiczeń ;) w końcu praca nad mięśniami jest równie ważna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz