sobota, 2 maja 2015

III Bieg Flagi chyba ukończony z życiówką ;)

Dzisiaj wzięłam udział w III Biegu Flagi na warszawskiej Cytadeli. Bieg prowadził głównie ulicami Żoliborza, ale także przez tereny wojskowe. Już jak szłam do biura zawodów i zobaczyłam podbiegów, który był do pokonania 3 razy zostawiłam się jak sensownie rozłożyć siły, żeby ostatni podbiegów zaliczyć biegnąc a nie czołgając się ;)
Wszystko wskazywało na to, że może to być całkiem dobry bieg, po mimo, że nie powiem lekki strach o kolano był.
Kolano dało radę, pogodą dopisała, z  jedzeniem też sobie poradziłem (zdecydowanie wolę biegać po południu niż rano ;)) więc nic tylko cieszyć się bieganie :). Biegło się na prawdę dobrze, na 9 km dostałam takiego zastrzyku energii, że nawet podbieg do mety nie był w stanie mnie powstrzymać. Ale powstrzymały mnie kocie łby... jak normalnie na ostatnich metrach włącza mi się turbo doładowanie tak tu musiałam mocno wyhamować, pierwsze dwa kroki po tej nawierzchni i modliłam się, żeby nic mi się nie stało. Ale i tak jak zobaczyłam zegar na mecie byłam z siebie dumna :)
I nie powiem tego było mi trzeba! Od razu radość wróciła, motywacja na najwyższym poziomie a endorfinami buzują :D
Było tak pięknie, że jak wyszłam z Cytadeli i zobaczyłam Wisłę nie mogłam sobie odmówić spaceru wzdłuż jej brzegu.
image



















image

image
image

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz